(last) fmGrabber – import your favourites and find files! – w końcu to napisałem

1

I’ve released new 2.0 version. Check it out here.

Polski poniżej. fmGrabber is simple app written in C# .NET 4.5 which imports your LastFm favourites xspf (xml) file. You may choose your library collection with music which should be searched for your exported favourites songs. After finding results you may copy them to specified location or filter list. App is in english.

Supported extensions: mp3, wav, flac, wma, mp4 (yep, sorry, it’s hardcoded). It uses TagLib# library. Download below.

___

Gdzieś niedawno* sprzedałem komuś pomysł, że potrzebowałbym aplikację, która z wyeksportowanej listy ulubionych LastFm przeszuka mi moją kolekcję mp3’jek i skopiuje je w określone miejsce.

Ten dzień dziś nadszedł. Prezentuję Wam fmGrabbera!

fmGrabber Lookup

fmGrabber 1.1

* – pewnie już ze dwa lata minęły. Ah te moje poślizgi.

Kupuję polskie rap płyty. Lista kompaktów, w które zamierzam się uzbroić, bo są takie dobre

7
Mroku - W drodze do domu na tle Deobsona i Małpy

Mroku, Deobson i Małpa. Moje pierwsze albumy.

Szczerze powiedziawszy całe życie kradłem muzykę… kradłem, to trochę słowo nad wyraz, bo piracąc przecież nikt nic nie traci (a wręcz zyskuje). Tak oto nasłuchałem się setki tysięcy kawałków. Kolekcja moja liczy ponad 1500 albumów*… na LastFm też masa „ulubionych” kawałków, które w większości gdzieś w głowie mam na pamięć zaszyte.

>>> Obczaj moją aplikację do zrzucania ulubionych kawałków z LastFm

Rap stanowi ważny element mojego życia – był przy mnie jak kończyłem szkoły, zrywałem z dziewczynami, latałem myślami gdzieś po kosmosie, jeździłem na obozy czy po prostu cieszyłem bez powodu ryja. Jest i dziś: w domu, w podróży, w głośnikach, słuchawkach… w chwilach przeróżnych.

Z wiekiem zacząłem szanować ludzką pracę. Artysta w końcu wydający swoją muzykę również musi pod tym względem myśleć z perspektywy zarobku, sławy i takich tam. Chleb na ścianie nie rośnie, najwyżej grzyby, którymi się nie najesz. Duży związek z tym też ma własna praca – będąc młodszym skąpi się wszelkie pieniądze, przecież dochodu nie mam… Teraz mogę sobie pozwolić i zwrócić hołd tym wszystkim, których słuchałem lata.

Aktualizacja 2017-05-21: * – zamiast w ilość idę teraz w jakość – odchudzam kolekcję o gnioty. Chociaż stan na dziś < 1700 :S

Aktualizacja 2019-12-28: Po długich przymiarkach lista w pełni przeniesiona została na mój redmine, projekt Kupuję RapPłyty.

Finezja spammingowa mojego ExPracodawcy

0

Minęło już trochę czasu, jak roztrząsałem problem naciągania ludzi na pożyczki internetowe. Nie olałem tak zupełnie tej sprawy, chociażby od mojego zakończenia współpracy nadal zbierałem mailingi rozsyłane przez inter-pol.net a’ka IP-Group.

Dziś zerknijmy na finezję, jaką popisała się firma przez tysiące maili, jakie zebrałem.

Zlepiony temat, pewnie aby zapobiec filtrom antyspamowym...

Zlepiony temat, pewnie aby zapobiec filtrom antyspamowym…

„Kiedyś będziemy szczęśliwi”

0

Od kilku minut dzień sylwestrowy, ja jednak jestem po seansie kolejnego świetnego filmu: „Kiedyś będziemy szczęśliwi / We Will Be Happy One Day” w reżyserii Krzysztofa Stasiaka.

Kotek czy Cycki? – Pierwsza kampania na tym blogu

1

Wchodząc na ten blog pierwszy raz licząc od dzisiaj z pewnością mogłeś/aś zauważyć pewien box pojawiający się po załadowaniu strony:

Większość z was pewnie od razu zamknęła go niczym byle reklamę – spoko, nic wielkiego nie straciliście,… chociaż… ;-)

7/07, 17:07: „Dzień, w którym umrę”

Dzień, w którym umrę” to kolejny film Grzegorza Lipca – tego, który popełnił też „Że życie ma sens”, nota bene pisałem wczoraj o tym. Kolejna dość mocna produkcja, która niesie gdzieś tam głębiej jakieś przesłanie odnośnie życia, szablonów w które popadamy.

Chociaż momentami wydawał mi się wstrętnie komiczny, to jednak postanowiłem go nagrodzić 7/10 na fdb. Bardzo ciekawy komentarz (uwaga, spoiler) można przeczytać na filmwebie odnośnie filmu.

Niecałe 50 minut, wiec każdemu polecam w przypadku wolnej godziny.

„Że życie ma sens”

1

Kilka dni temu dowiedziałem się o filmie, który jest nazywany przez niektórych „polskim reqiuem for a dream” – niczym ten post, tytuł filmu to: „Że życie ma sens”. Pierwsza próba obejrzenia już następnego dnia niestety mi się nie powiodła.. ;)

Lekko nie spoilerując: film opowiada o grupie znajomych z osiedla, którzy pasjonują się w kręceniu filmów. W pewnym momencie dochodzi do lekkiego zgrzytu między nimi, pojawiają się też nowe znajomości, w końcu reżyser/założyciel grupy w okresie ~5 lecia istnienia zaczyna „dotykać” się nowych doświadczeń wraz z nowymi znajomymi – dragów. Potem już reszta grupy zostaje wciągnięta, a w między czasie pojawia się pomysł kręcenia filmu o tym… Niestety niektóre sprawy zachodzą zbyt daleko.