Z żonką wykombinowaliśmy… tzn., biuro podróży-żonka zorganizowała nam wakacje w Dubaju, ZEA, stolicy technologii, kultury, ojapierdziu budynków i przelewających się pieniędzy od zaropiałych szejków.
Powyżej na zdjęciu to ja: wśród tłumu na plaży. Nikt (poza dwoma innymi osobami z dzieckiem) nie był na tyle głupi, by między 10-14, w największym słońcu i 45*C w cieniu iść się poopalać na plażę. To typowa pogoda w tym klimacie o tej godzinie.
Szybko i gładko jak się wyjazd udał i moje spostrzeżenia poniżej…